Pierwsze szklanki tureckiej herbaty

Nocujemy w namiocie w orzechowym sadzie. Lało całą noc jak z cebra, leje cały dzień – decydujemy się odpocząć po trzech dniach jazdy. Z rana, wychylamy badawczo nos  z namiotu, a tu nadciąga właściciel pola z siekierą w ręku i psem przy nodze. Jak się skończy ta historia?

Kto zaznał muzułmańskiej gościnności, ten szybko się domyśli, że w ogrzanym do domostwie nowo poznanego Erhana. Pod chmurką było chłodno i wilgotno, więc  chętnie przyjęliśmy zaproszenie. Dogadać się nie było łatwo, nikt z sześcioosobowej rodziny Erhana  nie znał ani jednego słowa po angielsku, ale ratowaliśmy się resztkami baterii w telefonie i google translate. Niezręczną ciszę ratował też czasami telewizor. Chwilę potem na stole wylądowały wiktuały: placek zapiekany z warzywami (pide), ser, oliwki. Obowiązkowo przynajmniej trzy szklanki czaju. Na deser pyszne, słodkie kiwi, gruszki i jabłka. A, i jeszcze piekielnie ostre papryczki. Z ciekawostek: popcorn. Na drogę Erhen wyściskał nas i wręczył dwie ogromne pajdy chleba i zapas sera. Zostawił też swój numer telefonu.

erhan
Erhan
Google translate przerywa niezręczną ciszę...
Google translate przerywa niezręczną ciszę…

erhan-mapa

[hr color=”dark-gray” width=”75%” border_width=”2px” ]

Dojeżdżam do wioski na wschód od nadmorskiego kurortu Sile i czekam, aż dotelepie się Mażna. Parkuje na środku, idę na zakupy. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie, bo naprzeciwko trwa w najlepsze prawdziwa biesiada i jej uczestnicy już machają do mnie, aby się dołączyć. Przemiły Turek dzieli się bułką, serami, pomidorami, herbatą i Colą.

– Ile masz lat?

– 28

– A ja 26 – mówi i śmieje się, przeczesując siwiznę.

Rozmowa idzie gładko, bo tym razem Turek płynnie mówi po angielsku. Chwilę później dotacza się Mażna i też oczywiście nigdzie nie może się ruszyć z pustym żołądkiem. Na drogę dostajemy mapę, jabłko i resztkę bułki.

– Musimy ci coś zapłacić? – pyta Mażna.

– 1 milion dollar! Mażna chwyta za portfel…

– Nie macie? Może być pół – pobłażliwie śmieje się z nas Turek i pozdrawia na drogę.

Oczywiście nie chciał od nas ani grosza, ale jakbyśmy kiedyś mieli te pół bańki, to mamy dług wdzięczności.

biesiada

 

3 odpowiedzi do “Pierwsze szklanki tureckiej herbaty”

Skomentuj Marzena Badziak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.