Podróżuj bez ruszania się z domu

Marzy Ci się aby ruszyć w świat, ale nie możesz wyjechać? Nie wiesz jak się do tego zabrać, szukasz inspiracji? Załóż konto na jednym z podróżniczych serwisów i zaproś świat do siebie! Spotkasz naprawdę nieźle zakręconych ludzi.

Pomysł, który stoi za tego typu stronami w Internecie jest banalnie prosty i polega na wzajemnej gościnności. Gdy jesteśmy w domu możemy przyjąć do siebie ludzi w podróży, a gdy to my wyjeżdżamy w drogę, inni ludzie goszczą nas. Obchodzimy w ten sposób branżę turystyczną, która windując ceny noclegów, wmawia nam, że podróżowanie to rozrywka dla bogaczy.

Po powrocie z naszej podróży bardzo chcieliśmy spłacić dług wdzięczności wobec tych wszystkich świetnych ludzi, którzy pomogli nam w drodze, ale przez niemal rok nikt nie wysłał do nas wiadomości. Myślałem sobie – co z tą Centralną Polską, naprawdę ani jedna osoba nie chce tu przyjechać?! Okazało się, że po prostu zbliżała się jesień, a Warmshowers to portal-fundacja dla podróżujących rowerzystów, którzy bali się już deszczu i chłodu o tej porze.

Minął rok, przyszło lato i mamy w Łodzi prawdziwy rowerowy boom! W te wakacje dostałem aż dziewięć wiadomości od ludzi, którzy chcieliby do nas wpaść, ale prawdziwym hitem była ta od Dawida ze Szwajcarii.

„Mógłbyś przenocować mnie i mój solar-trike przez dwa dni w Łodzi?”

Zaglądam na stronę jego projektu i wszystko jasne. Facet naprawdę jedzie poziomym trójkołowym rowerem i ciągnie za sobą gigantyczny panel słoneczny. Całość ma 5,3 metra. Panel ładuje baterie, baterie napędzają silniczek, silniczek pomaga w pedałowaniu. Wszystko fajnie, tylko jak my mamy to zmieścić w naszym M2?! W końcu udało mi się namówić Dawida, aby rozstał się na kilka dni ze swoim cennym wehikułem i zaparkował go u mamy Mażny, a do nas wpadł już na własnych nogach.

Czułem od razu, że warto będzie coś wykombinować, bo jeśli facet robi tak szaloną rzecz, to musi być naprawdę ciekawym człowiekiem. I rzeczywiście tak było. Ba, okazał się nie tylko niebanalnym rowerzystą-podróżnikiem, ale też fotografem, artystą i muzykiem. Wszystkie te pasje zabrał ze sobą w drogę. W rowerowych sakwach miał dwie ogromne profesjonalne lustrzanki, a pod panelem słonecznym gitarę elektryczną i wzmacniacz. Spytacie pewnie, ile to wszystko ważyło. Niespełna sto kilogramów! Cały pojazd powstał w Czechach, ale wycieczki po Europie to dopiero rozgrzewka. Teraz solar-trike czekają jeszcze ostatnie poprawki, potem zimowane w Grecji i dalej w drogę na wschód. Szacowany czas zakończenia projektu 2024 rok. Niezły pomysł na życie, prawda?

warmshowers-david-solar-trike

Gdy męczy Was już korpo od rana do wieczora i co chwila te same dialogi w kuchni o tym, jaką to kto odbył pasjonującą podróż do Ikei i jaki kupił sobie nowy karnisz i zasłonki, jakie to ma nowe modne buty i koszule, jak stuningował swój samochód, to może założenie konta na jednym z podróżniczych portali jest właśnie dla Was. Dają one szanse na spotkanie ludzi, których naprawdę coś interesuje, mają pasje, ambitne cele i pomysły – szalone tylko z pozoru. Uwielbiam takich ludzi i to jak zarażają swoimi pomysłami, opowiadając o nich godzinami z taką ciągłą ekscytacją w głosie, błyskiem w oku. Czuć od razu, że mają ogromną frajdę z tego co robią. Dają kopa do działania.

Sami dostaliśmy kiedyś takiego kopa kilka lat temu, gdy przez przypadek wpadliśmy na Erika ze Szkocji. Swoją czteroletnią podróżą dookoła świata zainspirował nas do tego, aby samemu spróbować czegoś podobnego. Nawiasem mówiąc, on też wpadł do nas potem do Łodzi. Nasze miasto ma w sobie to coś, co przyciąga określony typ ludzi. Bo jedni powiedzą: „Eee, brzydko tu, brudno, nieturystycznie, nieciekawie”. Inni wsiąkną w łódzki klimat, zgubią się w bezkresnych kwartałach kamienic, czy opuszczonych fabrykach. I Erik i Dawid zostali w naszym mieście dłużej niż na początku planowali i nie było to tak wcale przypadkowe. Erik wkręcił się w łódzki street-art i obfotografował chyba każdy mural w mieście. Dawid malował światłem po Piotrkowskiej, czy bawił się w artystyczne instalacje przy naszej ławeczce fabrykantów. Ba, stworzył nawet nowy obraz w łódzkim muzeum sztuki.

fot. David Brandenberger http://www.d-t-b.ch/
fot. David Brandenberger http://www.d-t-b.ch/

Acha, i jeszcze jedno, może najważniejsze. Nasze ostatnie warmshowersowe spotkania zawsze przypominają też jedną prostą zasadę:

„Nie ma, że się nie da!”

To wcale nie jest tak, że na podróżowanie na rowerach jesteśmy za grubi, za słabi, zbyt chorowici, czy wreszcie za starzy.

Jean Marie i Fabienne zameldowali się u nas już wiosną. Podróż zaczęli w swoim alpejskim domu na pograniczu Francji i Szwajcarii. Ruszyli w drogę wokół Morza Bałtyckiego na nietypowym tandemie – pół pionowym, pół poziomym. Gdy jechałem z nimi kilkadziesiąt kilometrów w stronę Warszawy, tempo na płaskim mieli takie, że nie mogłem ich zgubić. Do tego mnóstwo pozytywnej energii, werwy, pomysłowości i pasji. A na koniec – uwaga – wiek. Jean Marie 64 lata, Fabienne 62.

warmshowers-fabienne-jean-marie

I co, czujecie się przekonani, żeby założyć na Warmshowers, czy Couchsurfingu i zaprosić kogoś do naszego kraju? Lepszego momentu nie będzie. Jest ciepło, są wakacje, a Polska robi się modna! Mało kto myśli już, że nikt nie zna tutaj angielskiego, a wszędzie jest smutno i szaro, ale trochę dobrego PR-u cały czas Polsce się jeszcze przyda.

Stracić możecie na tym niewiele, nie wiem – trochę ciepłej wody, prądu, prywatności przez kilka dni. W zamian dostaniecie o wiele więcej: wielki zastrzyk motywacji, niekończące się opowieści o świecie, a nowa znajomość być może nie skończy się na jednej wizycie i kiedyś to wy będziecie mogli odwiedzić swojego gościa w jego kraju.

Uważasz, że ten wpis może być dla kogoś wartościowy? Podziel się na FB!

11 odpowiedzi do “Podróżuj bez ruszania się z domu”

    1. No proszę, Kanada pewnie trochę odstrasza odległością (i odległościami już na miejscu) + te ceny… U nas rowerowy napór zza zachodniej granicy jest coraz większy.

      A w ogóle to zapomniałem napisać, ale mieliśmy też ostatnio u siebie parę Kanadyjczyków. Wyobraź sobie, że przyjechali do Polski pracować na farmie w Grzybowie (Mazowieckie 😉 w ramach serwisu woofing.com i chyba im się spodobało. Przywieźli trochę „organic” serów 🙂

Skomentuj Łukasz Kędzierski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.